Powoli, z premedytacją najechał na labradora miażdżąc jego narządy

Sąd drugiej instancji podtrzymał karę bezwzględnego pozbawienia wolności na okres 5 miesięcy wobec oskarżonego...
Inspektor ochrony zwierzat

"Powoli, umyślnie i z premedytacją najechał na psa miażdżąc jego narządy wewnętrzne. Musiał słyszeć jego rozpaczliwe wycie, trzask łamanych kości i zauważyć gasnącą w oczach nadzieję." Sąd drugiej instancji podtrzymał karę bezwzględnego pozbawienia wolności na okres 5 miesięcy wobec oskarżonego Mariana F., który w 2019 roku w Pilchowicach przejechał psa rasy Labrador.

18 lutego 2019 roku Fundacja Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią otrzymała zgłoszenie o znalezionych w lesie zwłokach czarnego labradora. Zgłaszającą zaniepokoiło ułożenie zwłok, oraz miejsce odnalezienia - lasek przy polu uprawnym. "Nie wiedzieliśmy wówczas, czy pies komuś uciekł i wpadł pod samochód, czy tez został przez kogoś zamordowany, a ciało postanowiono porzucić. Udaliśmy się więc na miejsce wskazane przez zgaszającą. Na miejscu wykonaliśmy dokumentację fotograficzną oraz dokonaliśmy wstępnych oględzin ciała psa. Wystająca kość biodrowa, liczne złamania otwarte, uszkodzona czaszka i otarcia wskazywały na wypadek komunikacyjny. Postanowiliśmy wezwać na miejsce patrol policji."

Zwłoki psa zostały zabezpieczone przez lekarza weterynarii. Sprawa została wstępnie zakończona przez organy ścigania ze względu na brak jakichkolwiek informacji. Inspektorzy fundacji postanowili jednak wziąć sprawy we własne ręce - zamieścili ogłoszenie ze zdjęciami psa na Facebooku. Następnego dnia zgłosili się świadkowie zdarzenia drogowego, jakie miało miejsce kilka dni wcześniej około 6 km od miejsca odnalezienia zwłok. Mężczyzna i kobieta będąc naocznymi świadkami widzieli samochód zwalniający przed dużym, czarnym psem, który znajdował się na jezdni. Kierowca samochodu zwolnił, po czym przyspieszył, kierując samochód wprost na psa. Pies w wyniku przejechania, znajdując się w stanie amoku uciekł z miejsca wypadku.

To dzięki ich zeznaniom udało się zatrzymać i skazać sprawcę. Sąd II Instancji podtrzymał karę bezwzględnego pozbawienia wolności na okres 5 miesięcy wobec oskarżonego, zakazał mu posiadania zwierząt na okres 3 lat oraz wypłatę nawiązki w wysokości 15 tysięcy złotych na rzecz Fundacji. Należy podkreślić, że jest to jeden z niewielu wyroków, gdzie zasądzona jest kara bezwzględnego pozbawienia wolności, a nie w zawieszeniu. "To dla nas nowa droga, światełko w tunelu. Takie wyroki wyznaczają nowe szlaki w orzecznictwie w sprawach o ochronie zwierząt." - czytamy na stronie Fundacji.

Oskarżony nie wyraził skruchy w związku z krzywdą, którą wyrządził psu. Do ostatniej chwili nie przeprosił za swoje zachowanie, nie uznaje swojej winy i nie widzi podstaw dla takiego wyroku.