Człowiek z „Wieży” przegrał proces

78f74553d9b7eaebe2b6bcb8854f6127

Sądowa batalia trwająca już od ponad roku, zakończyła się przegraną byłego wiceprezydenta Gliwic.

Spór pomiędzy Grzegorzem Krawczykiem - obecnym Dyrektorem Muzeum w Gliwicach a Andrzejem Jarczewskim miał swój początek w 2010, kiedy były wiceprezydent zaczął publicznie krytykować swojego pracodawcę. Jarczewski nazwał Krawczyka m.in. kulturalnym analfabetą i osobą niepiśmienną. Wtedy też pierwszy raz sprawa trafiła do sądu. To w połączeniu z wypowiedzeniem Jarczewskiemu umowy o pracę, stało się początkiem spektakularnego protestu na wieży Radiostacji. Tak w czerwcu 2011 roku uzasadniał decyzję o okupacji "wieży".

- Źle się dzieje w polskich samorządach, przekształcanych stopniowo w prywatne folwarki aktualnych kacyków. Od wielu lat zajmuję się tym problemem w książkach i artykułach. Obecnie jednak – do tej działalności na polu teorii – muszę dołączyć trochę praktyki. Powód jest prosty: lokalny kacyk pozbawił mnie środków do życia. Jeśli więc mam wybór – wolę umrzeć nie z głodu. Dlatego też 6 czerwca 2011 roku wszedłem na wieżę Radiostacji rozpocząłem protest.

Rok później Jarczewski wygrał w sądzie pracy i 4 lipca został przywrócony na stanowisko w Muzeum w Gliwicach, a dokładniej w Radiostacji Gliwickiej, która jest jego częścią. To jednak nie zakończyło sporu obu panów, bowiem nadal toczył się proces o zniesłaniewie Dyrektora Muzeum w Gliwicach. Powodem oskarżenia była informacja przekazana mediom przez byłego prezydenta, iż jedna z pracownic muzeum po otrzymaniu wypowiedzenia od dyrektora Krawczyka poroniła. Postępowanie dowodowe nie potwierdziło tych informacji. Oskarżony pojawił się na sali rozpraw boso, w piżamie i szlafroku z zawieszonym na szyi Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski. Wtedy też Sąd Rejonowy wydał wyrok skazujący Jarczewskiego. Ten złożył apelację.

We wtorek Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok z 9 stycznia. Tak na swoim profilu komentuje sprawę sam skazany.

- Artykuł 212 wciąż rządzi 25 września zakończył się proces "Krawczyk przeciw Jarczewskiemu", wytoczony z osławionego artykułu 212 kodeksu karnego (chodzi niby o przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej, a w istocie - o "mrożenie" krytyki nadużyć władzy).

W gliwickim Sądzie Okręgowym wygrał Grzegorz Krawczyk, dyrektor Muzeum, mój aktualny pracodawca. O szczegółach na razie nie mogę mówić, gdyż sąd utajnił sprawę. Ogólnie - chodzi o definicję prawdy. Istnieje bowiem konflikt między definicją arystotelesowską, a dorobkiem sądownictwa PRL, kontynuowanym przez sądy III RP. Obecnie przygotowuję kasację w Sądzie Najwyższym, a sprawa zapewne trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie obowiązują nowoczesne standardy i obywatele polscy regularnie wygrywają podobne sprawy z opresyjnym sądownictwem polskim (ostatnio - tydzień temu - sprawa radnej Izabeli Lewandowskiej-Malec). W sejmie rozpatrywany jest już projekt ustawy o zniesieniu lub znacznym ograniczeniu stosowania artykułu 212 ze względu na nagminne nadużywanie tego przepisu do łamania wolności prasy. Być może jestem ostatnim skazańcem z tego artykułu w Polsce. Sprawa dotyczy mojej wypowiedzi (jako radnego) z roku 2010.

Poniżej publikujemy oświadczenie Grzegorza Krawczyka.

Informuję, że 25 września 2012 r. na posiedzeniu niejawnym Sąd Okręgowy w Gliwicach podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Gliwicach wydany 9 stycznia 2012 r. w sprawie z oskarżenia prywatnego wniesionej przez Grzegorza Krawczyka 5 lutego 2010 r. Sąd Okręgowy podobnie jak Sąd Rejonowy uznał Andrzeja Jarczewskiego winnym popełnienia czynu z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 12 Kodeksu Karnego.

Andrzeja Jarczewskiego uznano za winnego tego, że działając w krótkich odstępach czasu i w wykonaniu z góry powziętego zamiaru za pomocą środków masowego komunikowania pomówił Grzegorza Krawczyka jako Dyrektora Muzeum w Gliwicach o takie postępowania, które mogły poniżyć go w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania stanowiska Dyrektora Muzeum w Gliwicach.

W szczególności Sądy uznały za nieprawdziwe wypowiedzi Andrzeja Jarczewskiego, w których twierdził, że dyrektor Muzeum w Gliwicach wyrzucił z pracy kobietę w ciąży, która z powodu przeżyć z tego wynikających straciła dziecko. Wyrok jest prawomocny.