Wlodzimierz lubanski gornik zabrze

„Gdy Bozia rozdawała talenty, Włodek stanął w kolejce dwa razy". 60 lat od debiutu Lubańskiego w Górniku

„W mojej prywatnej klasyfikacji Włodzimierz Lubański jest najlepszym piłkarzem w historii Polski. Nawet przed Robertem Lewandowskim". Razem ze Stanisławem Oślizło wspominamy złote czasy Lubańskiego 60 lat po jego debiucie w Górniku Zabrze.

21 kwietnia 1963 roku. Stadion Górnika w Zabrzu. Mecz z Arkonią Szczecin. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzą 1:0. Na początku drugiej części meczu trener Ewald Cebula wpuszcza na boisko młodziutkiego, ledwie 16-letniego Włodzimierza Lubańskiego. Po niespełna 30 minutach gry w drugiej połowie Lubański wpisuje się na listę strzelców. To jego pierwszy ze 155 goli dla Górnika Zabrza. Dzisiaj mija równo 60 lat od tamtych wydarzeń. Reszta jest już historią.

- Doskonale pamiętam moment, gdy po raz pierwszy zobaczyłem Włodka Lubańskiego. 16-letni młokos. Pomyślałem sobie, że to junior, który ma jeszcze czas, niech pogra w rezerwach. Zmieniłem zdanie po pierwszym treningu Lubańskiego z pierwszą drużyną. On nadawał się do gry od pierwszej minuty, już, teraz zaraz, w meczu ligowym. Wszyscy to widzieli - wspomina Stanisław Oślizło, legendarny obrońca Górnika Zabrze, kapitan drużyny, która w latach 60. zdobywała Mistrzostwo Polski 5 razy z rzędu.

Tajemnicą poliszynela w tamtym czasie było, że nastoletni Lubański był na celowniku kilku śląskich klubów. W jego mieszkaniu pojawiali się delegaci z różnych klubów Śląska i Zagłębia, również z Ruchu Chorzów, ale on wybrał grę dla Górnika.

Lubański wyróżniał się od pierwszego kontaktu z piłką. Był najlepszy już jako nastolatek, a przecież wtedy w Górniku grali tacy wspaniali zawodnicy jak Lentner, Jankowski czy Ernest Pohl.

- Kiedyś mu powiedziałem: Włodek, jak Bozia rozdawała talenty, to tyś w tej kolejce się dwa razy ustawił - śmieje się Stanisław Oślizło.
Stanisław Oślizło i Włodzimierz Lubański.
Stanisław Oślizło i Włodzimierz Lubański.

Alarm numer 1. Problemy z sercem

Włodzimierz Lubański po debiucie w Górniku Zabrze szybko stał się bożyszczem kibiców. Już jako 16 latek zadebiutował w reprezentacji Polski i został najmłodszym strzelcem bramki w historii polskiej kadry. Stanisław Oślizło wspomina, że mimo młodego wieku trenerzy Lubańskiemu nie odpuszczali. Trenował tak jak starsi, z pełnym obciążeniem i to mogło doprowadzić do tragedii.

- W pewnym momencie Włodek zaczął mieć problemy z sercem. Pamiętam, wylądował chyba nawet w klinice w Krakowie u profesora Pasyka, który później był zresztą tutaj szefem kardiochirurgii zabrzańskiej. Różne były diagnozy. Pierwsza sugestia nawet, że to koniec ze sportem, ale później na szczęście dostał zgodę od profesora Pasyka, żeby w miarę spokojniej, lżej trenować i wrócić do piłki. Potem był traktowany z wielką uwagą, trener starał się go nie przeciążać - opowiada Oślizło.

Zarząd i trenerzy Górnika dmuchali i chuchali na swoją gwiazdę, bo wiedzieli, że mają w swoich szeregach prawdziwy diament.

Włodzimierz Lubański udowodnił swoją grą, że był absolutnie najlepszym zawodnikiem w „złotych latach" Górnika Zabrze, w latach sześćdziesiątych, gdy zabrzanie absolutnie dominowali w polskiej lidze i wywalczyli aż 7 tytułów mistrzowskich. Lubański był najważniejszym graczem tego zespołu. Miał najwięcej bramek w poszczególnych sezonach, a jeszcze dochodziły do tego trafienia w reprezentacji Polski.

Alarm numer 2. Polska - Anglia na Stadionie Śląskim i zerwane więzadła

Lubański wyróżniał się niesamowitym dryblingiem, swoich rywali na boisku mijał z lekkością. Był bardzo szybki, sprawny, miał talent do kończenia sytuacji bramkowych. Ciężar zdobywania goli w Górniku Zabrze i reprezentacji Polski w tamtych latach głównie spoczywał na nim, pomimo że wówczas w piłce nożnej na boisku jednocześnie w jednej drużynie znajdowało się czasem nawet 5 nominalnych napastników.

- Takie były czasy, że gdy Włodek zaczynał to normą było ustawienie z czterema, a czasem pięcioma napastnikami. To był słynny system WM, pięciu napastników, dwóch pomocników, trzech obrońców i bramkarz. Później zaczęło się to zmieniać, systemy się pozmieniały i tych napastników było coraz mniej - wyjaśnia Stanisław Oślizło.

- Oczywiście Lubański zawsze najlepiej czuł się jako wysunięty napastnik, ale potrafił też się cofnąć w głąb pola, powalczyć, odebrać piłkę. Pamiętam jego wspaniałe rajdy, chociażby z tego słynnego meczu z Anglią na Śląskim. Bramka dla Polski na 2:0. Włodek ruszył do Bobby'ego Moora, który miał już piłkę opanowaną i tylko rozglądał się komu zagrać, poszedł zdecydowanie, wygrał ten pojedynek z Moorem, jeszcze poszedł, przecież kawał drogi i wspaniałym strzałem w krótki róg zdobył bramkę dla reprezentacji polskiej. To nie każdemu się zdarza, no może jeszcze Robert Lewandowski tak potrafi, choć przyznajmy, że on ostatnio spuścił z tonu - wspomina legendarny obrońca Górnika.

Ernest Wilimowski

Może Cię zainteresować:

Polska „11” wszech czasów według AI bez Roberta Lewandowskiego. Atak z Górnego Śląska z Wilimowskim

Autor: Patryk Osadnik

08/04/2023

Mecz Polska-Anglia, który odbył się 6 czerwca 1973 roku na Stadionie Śląskim w ramach eliminacji mistrzostw świata zaważył na dalszej karierze Włodzimierza Lubańskiego. Urodzony w Gliwicach napastnik do tego spotkania przystępował lekko kontuzjowany. Doskwierał mu ból kolana, ale nie chciał odpuścić starcia z Anglikami. To był niezwykle ważny mecz, a Lubański stanął na wysokości zadania, strzelił gola na 2.0 i przypieczętował zwycięstwo Polaków. Niestety dla piłkarza Górnika mecz skończył się przedwcześnie, bo po starciu z jednym z Anglików zerwał więzadła krzyżowe. Przez kontuzję nie grał w piłkę przez 1,5 roku.

- Pamiętam, że po operacji w Piekarach Śląskich, doktor Wąsik kazał stale obciążać nogę ćwiczeniami, a jego kolano po każdym treningu nie nadawało się nawet do chodzenia! - wspomina Stanisław Oślizło.

- Na szczęście Włodek otrzymał pomoc w klinice w Wiedniu, a był przecież taki moment po jednej z operacji, że groziła mu nawet amputacja nogi. W kolanie został uszkodzona część łękotki, była gangrena, my tego wszyscy słuchaliśmy i obserwowaliśmy w czarnych kolorach.

Rodzina z Ameryki i złote bransolety

Po powrocie do gry Lubański nie był już tym samym zawodnikiem. Nie miał już tego błysku, nie był tak skuteczny i bezwzględny dla obrońców przeciwnych drużyn. W Górniku Zabrzu szybko to dostrzegli i sprzedali swojego legendarnego napastnika do belgijskiego Lokeren za niecałe 10 tysięcy dolarów. Lubański w Belgii wrócił do formy i zdobywał tam wspaniałe bramki, pokazując się jeszcze z dobrej strony na koniec kariery.

Co ciekawe, w tamtych czasach transfer za granicę był możliwy tylko dlatego, że Komitet Centralny PZPR wyraził zgodę na przenosiny Lubańskiego, ze względu na jego „nieodwracalne" uszkodzenie kolana. Komunistyczna władza nie była tak chętna do wydawania pozwoleń kilka lat wcześniej, gdy Lubańskim zainteresował się Real Madryt. Hiszpanie chcieli zapłacić za napastnika Górnika Zabrze milion dolarów.

- Wiadomo, że w tym okresie nie było możliwości legalnego transferu, więc Włodek musiał zostać w Zabrzu. Nie mam wątpliwości, że gdyby wtedy wyjechał to byłby gwiazdą międzynarodowego formatu, mimo że wtedy w Madrycie grały takie legendy jak Di Stefano czy Gento - uważa Oślizło.

- Wtedy Włodek Lubański to był piłkarz kompletny. Niczego mu nie brakowało, bo potrafił prawą nogą strzelać wspaniałe bramki, potrafił lewą nogą, potrafił głową, nie mówiąc o tym, jaki był szybki, dynamiczny - wspomina Stanisław Oślizło.

O tym jak wielką osobistością na boisku i poza nim był w czasach swojej wielkości Włodzimierz Lubański świadczy inna opowieść legendarnego obrońcy „Trójkolorowych"

- Gdy zostałem kapitanem Górnika miałem też za zadanie zająć się Włodkiem, przypilnować go. On w tamtych czasach, mówię o latach 60., był niezwykle przystojnym młodzieńcem, miał powodzenie, był rozpoznawalny wszędzie tam, gdzie się pojawił. Pamiętam pierwszy wyjazd zespołu Górnika Zabrze do Stanów Zjednoczonych. Mieszkałem wtedy w jednym pokoju z Włodkiem. Dobrze się dogadywaliśmy mimo dzielącej nas różnicy wieku (10 lat - przyp. aut). Tam spotykaliśmy się w klubach polonijnych, których w Stanach było wówczas sporo, bo tam każda nacja, każda narodowość miała swój klub i nas zapraszali na spotkania, nie tylko Ślązacy, ale też krakusi czy górale. To wiązało się z wielką ilością prezentów, które otrzymywaliśmy. Były magnetofony kasetowe, radia tranzystorowe, była biżuteria, były i dolary. I kiedy Włodek Lubański raz przyszedł z takiego spotkania to wyciągnął na stół z kieszeni, wyciągał na stół jakieś pierścionki, zegarki, a nawet złote bransolety. Łapaliśmy się za głowę. Włodek nie wiedział, co z tym zrobić - opowiada Oślizło.

- Tak jak wspomniałem, Włodek Lubański był wtedy bożyszczem, bo już wtedy miał za sobą wspaniałe mecze, strzelał piękne gole dla Górnika i reprezentacji Polski. Przed nim była jeszcze wspaniała kariera piłkarska, był naprawdę hołubiony, był noszony na rękach nawet w Stanach Zjednoczonych. Tam nawet chyba jakaś rodzina oferowała się, że go przyjmie, żeby został u nich jako członek rodziny - wspomina były kapitan Górnika Zabrze.

Rekordy, które przetrwały lata

Włodzimierz Lubański to żywa legenda Górnika Zabrze i reprezentacji Polski. Autor wielu strzeleckich rekordów, które mogłyby być jeszcze bardziej imponujące, gdyby nie potworna kontuzja i sprzeciw komunistycznych władz na wyjazd Lubańskiego za granicę. Legendarny napastnik w wieku 16 lat i 188 dni został najmłodszym debiutantem oraz najmłodszym strzelcem reprezentacji Polski w historii. Przez wiele lata dzierżył też rekord jeśli chodzi o liczbę bramek strzelonych dla reprezentacji. Lubański strzelił dla kadry 48 goli. Pobił go dopiero Robert Lewandowski, który dzisiaj ma na koncie 78 goli dla polskiej kadry

Włodzimierz Lubański.
Włodzimierz Lubański.

- Gdyby ta kontuzja nie przerwała kariery Włodka Lubańskiego, to ten rekord byłby nieosiągalny dla żadnego piłkarza. Nie tylko ten w kadrze, ale też w klubach, w których grał. Jak dla mnie Lubański jest ponad Robertem Lewandowskim. Mówię o mojej prywatnej klasyfikacji wszech czasów. Włodek sam wygrywał nam mecze, w Górniku i reprezentacji. Lewandowski miał z kolei szczęście grać za granicą, ze świetnymi piłkarzami w Bayernie czy Barcelonie - uważa Stanisław Oślizło.


Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.

Lukas podolski stadion gornik zabrze

Może Cię zainteresować:

Lukas Podolski: Po pierwsze, jestem Ślązakiem. Muszę kochać te podwórka i familoki, bo one są moje

Autor: Marcin Zasada

10/03/2023

Podolski

Może Cię zainteresować:

Lukas Podolski zapowiedział, że przedłuży umowę z Górnikiem Zabrze

Autor: Arkadiusz Nauka

09/01/2023

Lubański mural2

Może Cię zainteresować:

W Gliwicach powstał mural przedstawiający Włodzimierza Lubańskiego [ZDJĘCIA]

Autor: Arkadiusz Nauka

22/09/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon